Wsie i miasta

Ostatnio sporo jeżdżę samochodem, na szczęście w promieniu nie więcej niż 300 km od domu. Ostatnio słuchałam audycji przedwyborczej, nie takiej typowej, z dyskusją kandydatów, ale zwykłej "radiówki" dotyczącej problemów z przeliczaniem głosów, głosowaniem korespondencyjnym i problemami związanymi ze zniesieniem obowiązku meldunkowego (którego zniesienie jest - moim zdaniem - w tym i innych kontekstach kompletną bzdurą, a jego zastępowanie w wielu przypadkach miejscem zamieszkania sprzyja kombinatorstwu). Tak czy inaczej słuchałam przejeżdżając właśnie przez centrum Wrocławia, gdzie musiałam się zatrzymać na trochę. Wysiadłam i byłam w ciężkim szoku natknąwszy się na ludzi wykrzykujących i przeklinających do siebie nawzajem na cały regulator, idących po obu stronach ulicy. Same ulice może i wyremontowane, ale zabytkowe kamienice już nie. Z części mijanych bram dochodził zapach moczu. Mijałam sporo pijanych, zaniedbanych osób. Generalnie brud i smród. Oczywiście nie jest to pełny obraz miasta, w którym znajduje się sporo nowych budynków: apartamentowców, nowych osiedli (często dla bezpieczeństwa ogrodzonych), bo buduje tam nie jeden deweloper. Wrocław to jednak również sporo gierkówek i zaniedbanych, choć pięknych kamienic. Oczywiście to gdzie ktoś mieszka nie świadczy o jego poglądach czy mądrości, ale... To ale uderza mnie zawsze w wynikach wyborczych i komentarzach do nich, gdzie dzieli się ludzi na "światłych" mieszkańców dużych miast, w których wygrywa partia rządząca oraz konserwatywnych i zacofanych mieszkańców małych miasteczek i wsi. Tymczasem moje doświadczenia z ostatnich podróży są inne. Wyjeżdżając z dużych miast, często trzy- (i więcej) pasmówką wpadamy do - jak by nie patrzeć - wsi, w których witają nas maszty i flagi przed hipermarketami. Często w większej lub mniejszej odległości stoją hale stref ekonomicznych, w których może i rewelacyjnie się nie zarabia, ale przynoszą gminom dochody. Jeśli chodzi o rolnictwo, to nie jest już to samo, które większość ludzi pamięta z dzieciństwa, gdy to dziadek czy wujek miał kawałek ziemi, na której sadził ziemniaki, dziesięć kur, dwie świnie i jak się poszczęściło to konia czy krowę. Teraz gospodarstwa rolne zwykle mają wiele hektarów i są dobrze zarządzane. Wioski i miasteczka, nawet te w sporej odległości od dużych miast, szybko się rozwijają, buduje się tam coraz więcej domów jednorodzinnych i willi. Wielu byłych mieszkańców miast po prostu ucieka w spokojniejsze okolice, które często potrafią ich rodzinie zaoferować to samo co miasto czyli szkołę, przedszkole, sklepy, ścieżki rowerowe, ale okolica jest spokojniejsza i po prostu ładniejsza. A że drogi do dużych miast szerokie, więc do pracy można często szybciej dojechać niż z jednego końca miasta w drugi. Proponuję więc obalić w końcu mit o zacofanej wsi i postępowym mieście.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dzień ojca

Nic mi się nie chce

Zimowe krajobrazy w pobliżu domu