Fatum

Doprawdy, jakieś fatum ciąży ostatnio nad moją rodziną. Od lat nie było takich wspaniałych warunków do jazdy na nartach w naszych górach, nawet tych nie najwyższych. Powinnam co tydzień szusować na jakimś stoku, ale... Ale najpierw - jeszcze w grudniu - złapałam grypę, której udało mi się pozbyć dopiero w połowie stycznia. Znaczy wtedy mi przeszło... tyle że na mojego Najdroższego. Trudno było go zostawić w łóżku chorego i pojechać na narty, tym bardziej, że miałam wyrzuty sumienia jako rozsiewacz jego choróbska. Jak Ukochany zaczął wracać do zdrowia, to się dla odmiany dziecko rozchorowało, a przy nim mnie również znowu złapało, choć na szczęście tylko przeziębienie, ale i ono potrafi uprzykrzyć życie. Mamy więc już za sobą 1/3 lutego, a ja nadal zjazdy na nartach mogę podziwiać tylko w sieci, a w swoim wykonaniu, tylko na starych zdjęciach :(

A pozostając w tematyce zimowej, bo znowu zrobiło się zimniej, muszę powiedzieć, że dzieciaki z naszego osiedla ostatnio przeżyły wielkie rozczarowanie. Kiedy przyszedł mróz, postanowiły zrobić sobie lodowisko na pobliskim placyku. Uwijały się jak mrówki przygotowując go i znosząc wodę. Nie przewidziały tylko jednego - że akurat pod tym placykiem przechodzą jakieś - zapewne niezłej grubości - rury ciepłownicze dostarczające ogrzewanie na osiedle. Na drugi dzień, mimo mrozu (choć trochę mniejszego, jak to w dzień), w śniegu i przez ich lodowisko przebiegała piękna roztopiona "dróżka" :( Jak pech to pech, tym większy, że ciężko teraz dzieci z domu wyciągnąć, więc jak już się wybrały, to spotkała ich rzeczywiście wielka, niemiła niespodzianka.

Jeszcze a propos chorowania - za dwa dni przypada Światowy Dzień Chorych i tak przewrotnie liczę na to, że tego dnia wszyscy będziemy już zdrowi. Czego i Wam życzę :)

Miłego popołudnia :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dzień ojca

Wkrótce wybory do sejmu i senatu - 15 października 2023

Przed Świętami