Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2017

Fatum

Doprawdy, jakieś fatum ciąży ostatnio nad moją rodziną. Od lat nie było takich wspaniałych warunków do jazdy na nartach w naszych górach, nawet tych nie najwyższych. Powinnam co tydzień szusować na jakimś stoku, ale... Ale najpierw - jeszcze w grudniu - złapałam grypę, której udało mi się pozbyć dopiero w połowie stycznia. Znaczy wtedy mi przeszło... tyle że na mojego Najdroższego. Trudno było go zostawić w łóżku chorego i pojechać na narty, tym bardziej, że miałam wyrzuty sumienia jako rozsiewacz jego choróbska. Jak Ukochany zaczął wracać do zdrowia, to się dla odmiany dziecko rozchorowało, a przy nim mnie również znowu złapało, choć na szczęście tylko przeziębienie, ale i ono potrafi uprzykrzyć życie. Mamy więc już za sobą 1/3 lutego, a ja nadal zjazdy na nartach mogę podziwiać tylko w sieci, a w swoim wykonaniu, tylko na starych zdjęciach :( A pozostając w tematyce zimowej, bo znowu zrobiło się zimniej, muszę powiedzieć, że dzieciaki z naszego osiedla ostatnio przeżyły wielkie rozcz