Zapach wiosny
Wracałam wczoraj do domu na piechotę, bo zrobiła się idealna pogoda - nie za ciepło, nie za zimno, nie deszczowo i niemal bezwietrznie. Szłam kawałek na skróty drogą, po której obu stronach są pola, a wzdłuż niej rosną drzewa. Cudownie pachniało wiosną: wilgotną ziemią, świeżą trawą, kwiatami, sama nie wiem czym jeszcze, ale ziemia pachnie inaczej o każdej porze roku i z zamkniętymi oczami można stwierdzić która to jest. Może w mieście, wśród gęstej zabudowy, tego się tak nie odczuwa, ale wystarczy choć na chwilę wyjść na "otwartą" przestrzeń lub do lasu i nie można się pomylić. Zawsze przechadzając się tak wśród łąk czy lasów mam wrażenie, że źle się teraz projektuje nowe osiedla. Kładzie się nacisk na duże powierzchnie do parkowania, budynki upycha się okno w okno, robi do najwyżej jakieś wąskie paski trawnika lub małe klomby. Co by nie mówić o osiedlach z wielkiej płyty, przyznać trzeba, że budowano wtedy w większej odległości od siebie, przeznaczając spore tereny na place