Wrzeszczące dziecię
Poszedłszy dziś do sklepu, wróciłam z bolącą głową. Stałam bowiem w kolejce a za mną mama, z dzieckiem "zamontowanym" w wózku, które darło się w niebo głosy i próbowało z wózka wyleźć. Matka mówiła mu tylko, żeby było cicho, bo dostanie klapsa, dość obojętnym tonem, a w końcu zostawiła wózek z dzieckiem i poszła coś tam jeszcze donieść. Masakra. Totalna nieznajomość swojego dziecka, żeby nie wiedzieć jak uspokoić sfochowanego dzieciaka, który tak się nakręcił, że aż wpadł w histerię. Moja babcia, już by panikowała, że dziecko przepukliny dostanie :) Ech, te matki