Ferie

Najwyraźniej przegrałam batalię o śnieżne święta ze zwolennikami szarzyzny, bo - przynajmniej w naszej okolicy - były deszczowe i pochmurne. Ale nic to. I tak było fajnie.


A tymczasem rozpoczęły się ferie zimowe. W zeszłym roku nasze województwo kończyło okres ferii, bo trwały od połowy lutego do marca, a w tym roku rozpoczynamy sezon. A szkoda, bo dzieciakom będzie się strasznie dłużył drugi semestr. Dobrze, że nasi edukacyjni geniusze nie wpadli na pomysł "podziału wakacji" i nie zrobili, że np. część szkół ma wolne w maju i czerwcu, część w lipcu i sierpniu, a część we wrześniu i październiku...


W tym roku nigdzie nie planowaliśmy dłuższego wyjazdu, ale mam nadzieję, że jednak uda się pod koniec stycznia wyskoczyć na kilka dni na narty. Tak sobie przynajmniej pod tym punktem zapisałam 3 dni urlopu. Oby pogoda dopisała. Zastanawiamy się tylko czy wybrać się gdzieś bliżej, np do Zieleńca, czy zaszaleć i jechać do Zakopanego. Ostatecznie Mój Drogi twierdzi, że lubi jeździć, a w sezonie zimowym nie ma zwykle okazji się wyszaleć. Również o nocleg w Zakopanem łatwiej niż w Zieleńcu i więcej jest innych atrakcji i pubów, w których można wieczorem odpocząć i się zrelaksować. No zobaczymy ile nam wyniesie w tym miesiącu rata kredytu hipotecznego... we frankach. Jak za dużo, trzeba będzie wdrożyć pakiet oszczędnościowy i wybrać się do Zieleńca.


Kończę, bo zbieramy się do Babci. A właściwie do dwóch Babć. Więc kwiaty i laurki w dłoń i w drogę :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dzień ojca

Wkrótce wybory do sejmu i senatu - 15 października 2023

Przed Świętami